OSOBLIWE MOMENTY
Na imprezach firmowanych przez CO WY NA TO nie brakowało osobliwych momentów. Pod koniec lat 60 tych zabawowiczom z Domu Kultury spodobała się interpretacja sentymentalnej „ANNY MARII” CZERWONYCH GITAR. Przy akompaniamencie gitarowym Arka Kozyry, „Ziut” Horoba (głos solowy) wraz z chórkiem, który tworzył sam Arek, „Zynek” Elsner i uzdolniony wokalnie Andrzej Sowa z przejęciem śpiewali- chórek falsetem, co wyraźnie świadczyło o niezłej klasie, bowiem to nie lada sztuka. A śpiewali do jednego „cedzitka” (mikrofon). Andrzej, aby„dorównać” swoim kolegom, gibkim gimnastycznym krokiem wnosił na scenę t…a…k…i… ciężarek, z gracją nań wskakiwał
i śpiewał, i śpiewał- oklaskom nie było końca. Po latach wspomina: „Ale my se pośpiywali”. Przyjaciele z tamtych lat wspominając chórek towarzyszący „Ziutowi” szczerze przyznają: To było ostatnie takie trio na deskach Pszowa (falsetyści, a może by tak jeszcze raz ?).
W tym czasie nie raz i nie dwa błyskał na fiv`ach uzdolniony tekściarz Kazik Nawrat. Jego sugestywne słowa do piosenek Karela Gotta wszystkich wprawiały w beztroski, radosny nastrój, również wykonawcę śpiewaka Janusza Jonę, który z wdziękiem prezentował je na pszowskich estradach (Janusz był, już wtedy, człowiekiem doświadczonym- zjechał z zespołem Pieśni i Tańca „ŚLĄSK” kawał świata. Kreatywny, skrupulatny, muzycznie dokładny aż do pedanterii).
Jędrzej Sprysz zaś pożyczonym naprędce od Józefa Bema smyczkiem- bo pomysły rodziły się jak na pniu (Józef człowiek wielu talentów był też świetnym filharmonikiem)- zręcznie operował smyczkiem po gryfni basówki w dynamicznych, wirtuozowskich utworach DEEP PURPLE.
CO WY NA TO- na dodatek- wspierały rezerwy. A rezerwy były mocne. Początkowo należeli do nich: Usia Kucjas, Bolek Grabiniok, Czesiek Tlon, Rysiek Glenc, Andrzej Hawel, potem inni. Młodzi, żądni wrażeń muzycy od czasu, do czasu dostawali swoją szansę. Niejedni z nich zasilili w niedługim czasie podstawowy skład CO WY NA TO, a pozostali wspierali Estradę Józefa Bema.
Bolek Grabiniok: - „Bebi” Czech uczył nas pięknych kompozycji THE SHADOWS (ćwiczyliśmy je non stop jaj szaleni), sami zaś specjalnie na fiv`y opracowaliśmy „I PUT A SPEEL ON YOU” CREEDENCE CLEARWATER REVIVAL, „SAMBĘ PA TI” Carlosa Santany, „YOU DON`T LOVE ME” THE ALLMAN BROTHERS BAND czy „WOODSTOCK” Joni Mitchell z repertuaru MATTHEWS SOUTHERN COMFORT- dopiero nieco później wykonywał je pierwszy skład CO WY NA TO.
W szczytowym okresie popularności fiv’ów (1971/73), grupa CO WY NA TO nie oszczędzała się. Uświęcony tradycją schemat zabaw (trzy utwory, przerwa, trzy utwory, przerwa itd.), został złamany. CO WY NA TO serwował bloki muzyczne, a leciały „groźne” utwory.
Pszowskie fiv’y nie raz i nie dwa zaszczycali swoją obecnością też czołowi lokalni muzycy. Gościnnie dawali czadu: Alojzy Wolny, Tadek Sobieraj, Gienek Ćwik, Maciek „Macion” Mrozek, Tadek Cieśla, Alojz Szulc, Benek Tytko i bębniarz Cyranek, który żonglował pałeczkami niczym artysta cyrkowy oraz Bronek Koźlik, obdarzony głosem o wielkiej, naturalnej ekspresji, z niezapomnianą interpretacją piosenki z repertuaru Toma Jonesa „GREEN, GREEN, GRASS OF HOME”- (na scenie Domu Kultury występowało wtedy wielu lokalnych, świetnych muzyków, często w jednorazowych, improwizowanych konfiguracjach)- na fiv`ach „jak widać, słychać i czuć” młodzi ludzie potrafili się bawić.
Z artykułu w Trybunie Robotniczej (25/26 październik 69) „Co Wy Na To- przodujący górniczy zespół” czytelnicy mogli się dowiedzieć, że Dom Kultury kopalni Anna w Pszowie należy do najpiękniejszych tego rodzajów obiektów w Rybnickim Okręgu Węglowym. Jego pomieszczenia bezustannie tętnią życiem…Pracują poszczególne zespoły oraz sekcje, miejscowe społeczeństwo chętnie tu spędza swój wolny od pracy czas… Kierownikiem całości jest kierownik D K Joachim Szymański. Za dobrą organizacją życia kulturalno- oświatowego idą sukcesy zespołów. Do przodujących zalicza się zespół big- beatowy CO WY NA TO. Autor artykułu skrupulatnie wyliczył sukcesy zespołu. Pochwalił również Zespół taneczny (liczący wtedy 16 par), który pod czujnym okiem instruktora Henryka Plazy i przy akompaniamencie akordeonisty Henryka Wilka kilkakrotnie uczestniczył w centralnych dożynkach w Warszawie. Na dożynkach, jako jeden z nielicznych w kraju otrzymywał wyróżnienia. A wracając do CO WY NA TO napisał: Prawdziwą furorę wywołała piosenka o wodzisławskiej ziemi, której autorem jest Irena Sauer z Turzy, a której opracowaniem zajęli się… Józef Bem i Janusz Jona- „NAJMILSZA ZIEMIA” śpiewana wtedy z niebywałym powodzeniem przez Małgosię Kozyrę okazała się prawdziwym strzałem w dziesiątkę- podkreślają pszowianie.
Z całą pewnością można pochwalić kolejne przedsięwzięcia ówczesnego kierownictwa Domu Kultury. Zwłaszcza te, które promowały aktywność młodych, zdolnych ludzi, a nie te które nastawione były na komercję (wynajmowanie pomieszczeń, sprowadzanie „gotowych” artystów). Miało to ogromne znaczenie wtedy, ma to ogromne znaczenie i dziś, zwłaszcza patrząc na to z punktu widzenia rozwoju kulturowego lokalnych społeczności. A o to przecież chodzi, żeby cieszyć się kulturą i żeby każdy mógł w kulturze czynnie uczestniczyć.
Z działalnością Domu Kultury związane były sukcesy i innych pszowskich artystów- amatorów. Sukcesy- każdy na swoją miarę- odnosiły LUBOCZKI Józefa Bema, chór CECYLIA pod dyrekcją Jana Wincentego Hawela, Orkiestra dęta z kapelmistrzem Wiktorem Kamczykiem na czele, Daniela Rogoś…
Daniela Rogoś uczestniczyła- z powodzeniem- w konkursach piosenki radzieckiej, i to nie raz,
i nie dwa. W roku 1971 pod egidą Domu Kultury kopalni ANNA reprezentowała powiat wodzisławski, a potem woj. katowickie w tym konkursie. Bezapelacyjnie zwyciężyła w eliminacjach powiatowych, by potem zostać laureatką wojewódzkiego etapu konkursu. Zakwalifikowała się do finału ogólnopolskiego etapu eliminacji w Inowrocławiu i do samej Zielonej Góry. Zresztą- w tamtym roku- cała trójka ślązaków gościła w Zielonej Górze.
Oprócz Danieli, Grażyna Świtała- znana później piosenkarka popowa i Miłosz Grabarczyk.
Danieli Rogoś kibicował sam kierownik Domu Kultury Joachim Szymański, który postawił kopalni jeden warunek: Daniela musi elegancko wyglądać- warunek został spełniony i to z nawiązką. - Ubrali mnie ładnie, pamiętam te kostiumy - z nostalgią w głosie wspomina Daniela.
Przed zielonogórską finałową rozgrywką odbyła kilka prób i konsultacji z Janem Wincentym Hawelem.- Doskonale to pamiętam, to było ważne dla mnie, wręcz kluczowe doświadczenie- opowiada.
Danielę Rogoś spotkało w Zielonej Górze ogromne wyróżnienie. Została laureatką finałowego konkursu, otrzymując prestiżową nagrodę,- nagrodę POLSKIEGO RADIA i TELEWIZJI. (w tym samym czasie laureatką konkursu została też znana później celebrytka, piosenkarka i aktorka Izabella Trojanowska- Schuetz).
Daniela Rogoś w koncercie laureatów, z orkiestrą Stefana Rachonia zaśpiewała po rosyjsku piosenkę, która przyniosła jej sukces:„DZIEWCZYNA Z BURSZTYNOWEGO WYBRZEŻA”. Po wyczerpującym koncercie przyszedł czas na relaks- Z Trubadurami piłam wino, w takiej sympatycznej, jak pamiętam, mocno przeszklonej winiarni na wzgórzu.
Daniela Rogoś, tak jak i Małgosia Kozyra (Małgosia m.in.w 1969 roku w głównym konkursie zielonogórskim wraz z „Bowerynkami”- dziewczęta występowały wówczas w stylizowanych ludowych kostiumach ukraińskich <<wersja mini>>- uzyskała fantastyczny wynik, zajęła w głównym konkursie III miejsce), reprezentując Pszów i Racibórz (tam pobierały nauki- uczęszczały do technikum: Małgosia do ekonomicznego, Daniela do budowlanego), osiągały największe sukcesy właśnie w festiwalach piosenki radzieckiej.
Ponadto Daniela Rogoś w roku 1973 wraz z „Arabeskami” z Raciborza startowała w debiutach opolskich i to w nie byle jakim towarzystwie, albowiem w gronie debiutantów były: Krystyna Prońko, Grażyna Łobaszewska… A wcześniej, jako nastolatka ( 7/8- klasistka) uświetniała „Barbórki”. Najpierw na cechowni kopalni ANNA, potem w Domu Kultury.
Wspomina Daniela Rogoś: - Były wieczorki, były dancingi- występowałam. Jednego razu na sali bawił mój ukochany nauczyciel, ale nie spanikowałam, a było po 22:00 . Mój nauczyciel- Daniela nie chce uchylić rąbka tajemnicy, kim była ta osoba?- był dżentelmenem w każdym calu- zachował się z klasą i nie „zdradził” swojej uczennicy.
Jak można zauważyć Daniela Rogoś- Zielińska nie raz i nie dwa pokazywała klasę, czy to będąc uczennicą, czy też nieco później. Daniela Rogoś po zakończeniu kariery amatorskiej podjęła zawodową działalność estradową. |