Kolorowe Lata Co Wy Na To
Pomiędzy dłuższymi trasami pszowski zespół CO WY NA TO występował w naszym okręgu: w Teatrze Ziemi Rybnickiej na inauguracji roku akademickiego, dla żołnierzy Wojsk Ochrony Pogranicza w Turzy, w Zakładzie Zapobiegawczo- Leczniczym w Wodzisławiu Śl.- Wilchwach, w Zakładzie dla Głuchoniemych w Raciborzu.
Wspominają muzycy zespołu: Jedziemy po raz kolejny do bliskich nam przyjaciół z Raciborza. Przywitano nas niezwykle ciepło już w bramie ośrodka. Serdecznie ugoszczeni, pełni dobrych myśli, rozpoczęliśmy długo oczekiwany przez wszystkich „Bal Przebierańców”. A w czasie cudownej zabawy konkursy dla najmłodszych, w tym na najładniejszy i najbardziej pomysłowy strój balu. Konkurencja była mocna- wszyscy to przeżywaliśmy. I tu miła niespodzianka. Jury złożone z naszej ekipy zadecydowało: nagrody należą się wszystkim uczestnikom. „Przebierańcy” ucieszeni, uśmiechnięci od ucha do ucha odebrali nagrody: słodycze, upominki, które ufundowała szczodra kopalnia ANNA. Pomimo cudownej atmosfery nieuchronnie zbliżał się koniec spotkania, bowiem tradycyjnie o godz. 19:00 w okresie karnawału w pszowskim Domu Kultury rozpoczynała się zabawa (a tam „obiadek”… i do roboty- konkretyzuje Jurek Jordan). Z bólem w sercu rozstaliśmy się z dzieciakami. Widząc jednak radosne uśmiechy na ich twarzach łatwiej było odjeżdżać. CO WY NA TO nieraz bawił wychowanków zakładu, zawsze z ogromną, niekłamaną przyjemnością. Była to zawsze duża frajda dla dzieciaków, także dla zespołu. W kronice Zakładu można znaleźć taki znamienny wpis: Zawsze będziemy przyjeżdżać do Was, Kochani- do Raciborza.
Dla kontrastu- wystąpił też w roli gwiazdy w finale konkursu organizowanego przez Rybnickie Towarzystwo Trzeźwości Transportowców i Komitet Antyalkoholowy (dlaczego CO WY NA TO?- bo to najtrzeźwiej myślący zespół w okolicach Wodzisławia Śl.- tak wówczas mawiano! ).
Z kolei na miejscu w Pszowie non stop obsługiwał akademie ku czci i pamięci, z okazji świąt branżowych (Dzień Górnika, Dzień Działacza Kultury), z okazji Dnia Kobiet… Gwiazdą tych koncertów był niezwykle szarmancki Józek „Ziut” Horoba. Dysponował bogatym repertuarem, z wielkim powodzeniem śpiewał piękne piosenki (np. Jacka Lecha „DWADZIEŚCIA LAT A MOŻE MNIEJ”). Zwierza się (anonimowo) uczestniczka kopalnianych imprez: Jak Józek wchodził wdzięcznym krokiem na scenę, to zanim jeszcze wziął mikrofon do ręki, to już moim koleżankom ciśnienie skakało. Jak koncertował, to publiczność piała z zachwytu, a panie aż piszczały…- szczerze mówiąc ja też.
Urodziny w rodzinie CO WY NA TO obchodzone były z pompą. Stół zastawiony był różnymi specjałami: napojami, zakąskami, ogromnym tortem- palce lizać. Wspomina Jurek Jordan: Dzień urodzin „Hańdriszka” (Nikiel), a właściwie noc- godz.00:01. W końcu poleciał w górę, poleciał pod sufit. To niezwykłe, jak tak długo umiał utrzymać za pazuchą „ węża boa”. W końcu (w najlepszym momencie) go wyjął, a „ wąż” zrobił swoje- mocno ukąsił biesiadników.
Andrzejki, zespół organizował w zaprzyjaźnionym gronie spontanicznie- zazwyczaj po występie. Kontynuuje wspomnienia Jurek Jordan: Andrzejki A.D. 69- dobrze to pamiętam. Ni stąd, ni zowąd znalazło się 2 m.b. „węża boa”. Podjechało na tacy cielę w kawałkach. Z Paryża przysłano 10 bułek. Zaczęła się zabawa przy stoliku. Obdarzony nieprzeciętnymi zdolnościami kulinarnymi „Styna”(Szymiczek) ujawnił się i pokazał co potrafi, przyrządzając indywidualną metodą kanapki. „ Ziut”(Horoba)- z tęsknoty za domem- zjadł ich co najmniej 10 i natychmiast poczuł silne pragnienie… Nocną porą „wąż boa” został wspólnym wysiłkiem naciągnięty o 1 m.b.- było to niezwykłe osiągnięcie jak na tamte czasy. Nad ranem w strugach deszczu, bowiem lało jak z cebra, każdy starał się jak mógł- i bez wypadków- trafić do domu. Na drugi dzień wszyscy zastanawiali się, dlaczego jeden z andrzejkowych biesiadników uciął sobie drzemkę i to w tak niewygodnej pozycji, i to w tak nieodpowiednim miejscu jak salka muzyczna Józefa Bema? (na tych paru z brzegu przykładach można wysnuć śmiały wniosek, że mury pszowskiego Domu Kultury miałyby niejedno do powiedzenia).
Niespodziewanie w listopadzie 69 pszowski CO WY NA TO otrzymał zaproszenie na prestiżową imprezę- Studencki Festiwal Muzyki Młodzieżowej w Częstochowie. Wystąpił w częstochowskiej Filharmonii jako support przed The Patterson Singers, światowej sławy murzyńską grupą wokalną, która uprawiała różne formy muzyczne: od wzruszającego bluesa począwszy, poprzez spirituals, gospels, aż do uduchowionego soulu.
Jurek Jordan: Po galowym koncercie, w klubie studenckim przy ul. Krótkiej przy pełnych potencjometrach graliśmy do tańca. Atmosfera była fantastyczna- złamała się tylko jedna pałka naszego perkusisty „Zynka”(Elsner). Co było dosyć dziwne, studencka brać nie pozwalała nam zejść ze sceny… A potem przy akompaniamencie FILUTÓW z Politechniki Częstochowskiej, ramię w ramię ze studentami, ruszyliśmy w tany.
„Zynek” Elsner w muzycznym ferworze od czasu do czasu łamał pałki. Na dodatek pewnego razu - chyba z miłości do perkusji- skradziono „Zynkowi” komplet pałek łącznie z zapasowymi. I co? Poradził sobie bez problemu. Bębnił pożyczonymi na szybko od kucharek warzechami- efekt był satysfakcjonujący.
W czasie wyjazdów bliższych, czy też dalszych, niekiedy dochodziło do zadziwiających zdarzeń. O jednym z nich- w formie przestrogi- opowiadają muzycy zespołu: Na zaproszenie Związku Młodzieży Wiejskiej w Rogowie przygrywaliśmy do tańca na zabawie młodzieżowej. Do godz. 23:00 wszystko szło dobrze. Potem zwolennicy WAJDELOTÓW, zespołu z Czyżowic (podobno zajęliśmy ich miejsce na estradzie), zaczęli dokazywać. I tak od słowa, do słowa…Obydwie zwaśnione strony poniosły straty. Szkoda, że nikt nie zdążył ich policzyć, bowiem ratując sprzęt błyskawicznie oddaliliśmy się „Nyską” w kierunku Pszowa. Minęła bolesna noc. A w następnym dniu zabawa ludowa w sąsiedniej Olzie. Pojechaliśmy do Olzy, do baru „NAD RZEKĄ” (u Lasaka) tym razem w asyście licznych, wiernych przyjaciół. W pewnym momencie zjawili się na sali WAJDELOCI. Podeszli do biny (scena) z szerokim gestem i po chwili wahania szczerze przeprosili za swoich pseudofanów- życie potoczyło się dalej…Po udanej zabawie („zuzka”, losy, konkurs tańca …), pożegnani przez organizatora Przewodniczącego Rady Zakładowej ZZG kopalni ANNA Aleksandra Ciuraja, tym razem spokojnie, udaliśmy się w kierunku Pszowa.
|